Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Maciej z Poznania. Dotychczas przejechałem 21549.13 kilometrów w tym 1401.24 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.00 km/h i się wcale nie chwalę. Większość czasu spędzam na szosie.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maciej1986poznan.bikestats.pl
Flag Counter
Wpisy archiwalne w kategorii

Maraton, wyścig...

Dystans całkowity:1332.96 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:38:16
Średnia prędkość:33.66 km/h
Maksymalna prędkość:73.13 km/h
Maks. tętno maksymalne:211 (103 %)
Maks. tętno średnie:177 (84 %)
Suma kalorii:1309 kcal
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:57.95 km i 1h 49m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
29.09 km 0.00 km teren
00:50 h 34.91 km/h:
Maks. pr.:50.70 km/h
Temperatura:
HR max:189 ( 89%)
HR avg:176 ( 83%)
Podjazdy: m
Kadencja: 84 obr/min.

Kryterium Smochowice

Sobota, 18 maja 2013 · dodano: 18.05.2013 | Komentarze 3

Dzisiaj start w Kryterium na Smochowicach, runda z 8 ciasnymi zakrętami. Przed startem udało się zamienić kilka słów z Ryszardem Szurkowskim. W planie 9 rund dla Cyklosport, M30 i M40. Sędziowie jak zwykle zakręceni... Od startu ogień, po 2 okrążeniu strzelam od głównej grupy, zjeżdżam się z dwoma zawodnikami M40, pracujemy i szybko dochodzimy jednego z zawodników z mojej kategorii (cyklosport). Dokręcam w tym momencie, ale koleś się utrzymuje, czyli będzie czwarty do zmian. Przeliczyłem się koleś cały czas się wozi. Mijają kolejne okrążenia, na 7 prowadzę grupę gdy dochodzi nas czołówka w postaci zbanowanych za doping braci Szczepaniaków. Koleś z cyklosportu nagle odżywa i siada im na koło... WTF!!! Zaczynam ich mocno gonić, po kilkuset metrach dochodzę do trójki, zaczyna się sekcja pod wiatr. Przetrzymuję jakieś 1500 metrów i strzelam. Zawodnik cyklo też odpada, mam do niego jakieś 200-300 metrów straty. Odpuszczam bo wiem, że sam nie dogonię, czekam za chłopakami z M40. Dojeżdżają, pada pytanie z mojej strony: Pomożecie?? Pomożemy!!! Jedziemy we trójkę, odrabiamy metry do delikwenta, który potrafi się tylko wozić. Odrobiliśmy około połowy dystansu. Z tyłu dogania nas kolejna dwójka. Dokręcam jeszcze przed dwoma szybkimi zakrętami poprzedzającymi prostą pod wiatr, żeby móc im siąść na koło. Okazuje się że dogania nas Artur Kozal, któy wygrywa M30 oraz zawodnik klubu Diversey, który zwycięża M50. Siadam im na koło, szybko dochodzimy do gonionego przeze mnie zawodnika, dla mnie to już prawie maksimum. Zjeżdzamy się we czwórkę, siadam mojemu rywalowi na koło. Ostatni zakręt i prosta start meta, Artur i zawodnik M50 jadą zgodnie i czekają na nasz finisz. W końcu prowadząca dwójka zaczyna finiszować, ja trzymam koło mojego rywala, czekam na dogodny moment, zostaje jakieś 50m do mety zrzucam na 52x13 rozkręcam i wychodzę mu kilka metrów z koła.
Podsumowując udało się w drugiej części pojechać dobrze taktycznie i wygrać finisz z zawodnikiem z mojej kategorii, w ten sposób wszedłem na szerokie podium i zaliczyłem 6 miejsce w kategorii.
Dopiero podczas dekoracji dowiedziałem sie kto stoi na pierwszym i drugim stopniu podium. Sprawa trochę żenująca, coś będzie trzeba z tym zrobić.
Gratulacje dla Darka, który wywalczył 5 miejsce w kategorii M30!!! Miło było wspólnie pokręcić!!! Dzięki za placek:)

Dane wyjazdu:
61.99 km 0.00 km teren
01:39 h 37.57 km/h:
Maks. pr.:53.21 km/h
Temperatura:
HR max:185 ( 87%)
HR avg:168 ( 79%)
Podjazdy: m
Kadencja: 83 obr/min.

Wyścig na Torze Poznań

Piątek, 3 maja 2013 · dodano: 03.05.2013 | Komentarze 0

Strefy:
II-III- 55
IV-...- 45

Dane wyjazdu:
72.42 km 0.00 km teren
01:59 h 36.51 km/h:
Maks. pr.:48.86 km/h
Temperatura:17.0
HR max:186 ( 87%)
HR avg:169 ( 79%)
Podjazdy: m
Kadencja: 83 obr/min.

Trzebnicki Maraton Rowerowy

Sobota, 27 kwietnia 2013 · dodano: 27.04.2013 | Komentarze 3

Sezon rozpoczął się na dobre, przyszedł czas na pierwsze starty. Początkowo nie miało mnie być w Trzebnicy, ale w końcu udało się wystartować w przelocie:) Pobudka o 3:40, pół godziny później wyjazd z Poznania. Koło Kórnika trafiłem na ulewę i zacząłem się obawiać o pogodę w Tzebnicy. Parę minut po 6 dotarłem na miejsce, znalazłem dobre miejsce parkingowe i ruszyłem do biura po pakiet startowy, przy okazji spotkałem Adama i Marka. Odebrałem wszystko i poszedłem się zdrzemnąć do samochodu, do startu przecież mam jeszcze prawie 3 godzinki. Przed 8 wyszedłeem z auta, spotkałem Krisa i ekipę interkolu oraz Włodka z żoną z LKK. Na starcie powoli szykowali się Krzysztof, Karol i Wigor, po chwili pojawiło się też dwóch Marków:) Trochę żartów kilka zdjęć. Pierwszy startował Krzysztof na giga, później ekipa mega. Godzinę przed startem poszedłem się szykować, złożyłem rower zastanawiając się jakie ciuchy ubrać, w końcu padło na letni zestaw plus nogawki i rękawki. Krótka rozgrzewka i na start, tam czekał już Borys i Rafał. Chwila rozmowy, Borys startuje 4 minuty po mnie w dość mocnej ekipie więc napewno nas dojdą. Ze mną ma startować Sławek, ale nie widzę go na starcie. Rafał startuje 16 minut po mnie. Powoli zbliża się godzina zero;p spokojnie się ustawiamy, widzę kilku szosowców więc nie będzie źle. Start za motocyklem, który wyprowadza nas przez centrum miasta. Po kilku minutach kaganiec zdjęty, tempo zaczyna się rozkręcać, wieje lekko z boku ale pozytywnie. Współpraca się układa, kręcimy w 5 tylko jeden kolega nie rozumie co to wachlarz i nie wie jak jechać gdy wieje z boku, no cóż szkoda bo jest z nas najmocniejszy, daje długie i solidne zmiany. Ja zmieniam przed nim więc schodząc nawet nie zwalniam, on przyspiesza. Jest idealne tempo, na kole odpoczywam, na zmianie solidnie pracuję, na liczniku przez większość czasu 4 z przodu, czego chcieć więcej. Po około 35 minutach docieramy do felernej krzyżówki na której mylą nas opisy czasówki ze Żmigrodu. Zawijka bo pomyliliśmy drogę, szczęście że od razu skapowaliśmy o co chodzi. Nie mam jak wyjechać na szosę bo dolatuje kolejna grupka, widzę w niej Borysa, widać muszą nieźle zapierdalać. Mijają nas a ja dopiero się wpinam. Rozkręcam ile się da, doganiam grupę, ale mało brakowało pociąg odjechałby beze mnie. Staram się opanować oddech i tętno. Z przodu pracuje kilku naprawdę mocnych kolarzy, ja staram się chować w cieniu i nie wychylać, cały czas jadę kilka uderzeń pod progiem. W miarę możliwości staram się popijać z bidonu. Patrzę na pulsometr już ponad godzina kręcenia, wyciągam batona, ale nie ma szans go pożreć, cały czas idzie ogień. Jakbym miał żel to bym go wciągnął, no cóż najwyżej odetnietnie... Tętno cały czas dryfuje coraz wyżej, wiem że za jakiś czas strzelę z koła. Wieje od prawej mam farta jechać na końcu wachlarza przy lewej krawędzi szosy, na moje szczęście nie jedzie nic z naprzeciwka. Z przodu nerwówka i szarpanie co chwila muszę podganiać, lewa łydka daje znać o sobie. Wyjeżdżamy na prostą pod wiatr, znów nerwówka, idzie mocny zaciąg, strzelam. Patrzę na pulsometr, 1:34 średnia ponad 38, dużo już nie zostało do mety. Jadę sam, za mną kolarze daleko w tyle, przede mną też. Dochodzę jednego, drugi dojeżdża z tyłu. Jedziemy chwilę po zmianach, nagle ktoś dokłada do pieca, siadam na koło. Kilka sekund i lewa łydka mówi mi "pierdole dalej nie jade". Puszczam korby, kurcz dalej trzyma. Zaczynam delikatnie rozkręcać z małej tarczy... Kilka minut później mogę spokojnie jechać. Wlokę się z małej tarczy, dwójka wisi jakieś 200m przede mną, za mną pusto. Do mety coraz bliżej, zaczynają się lekkie wzniosy, muszę odpuszczać. Wlot do Trzebnicy mijam Biedronkę, za chwilę skręt w prawo, a tam na pocieszenie krótka, ale solidna hopka. Od razu zrzucam i kręcę na miękko, odpuszczam od samego początku, jak tutaj mnie złapie to stoję i idę z buta. Dało się wyjechać na samej górze kurcz, udało się. Dalej spokojnie do mety. Tam już czeka Borys, kwadrans później wpada Rafał. Później co chwila na mecie pojawiał się ktoś znajomy. Pojawił się też Sławek, awaria samochodu go opóźniła, startował z inną grupą. Podsumowując start, wszystko bardzo na plus. Trafiłem na solidną grupę, udało się załapać za grupką Borysa i wykręcić super czas. Zabrakło w końcówce, ale tak być musiało. Spotkałem też sporo znajomych, było o czym rozmawiać. Sezon zaczyna się wyśmienicie!!!

Open: 36/347
M2S: 7/38

Czas spędzony w strefach:
I- 1
II-III- 42
IV-...-1:16

Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:189 ( 89%)
HR avg:177 ( 83%)
Podjazdy: m
Kadencja: obr/min.

Przełaj TKKF

Niedziela, 17 lutego 2013 · dodano: 17.02.2013 | Komentarze 1

Pierwsze przetarcie w sezonie, źle nie jest, ale mogło być lepiej.

Ale po kolei... wczoraj z Piotrkiem mieliśmy okazję objechać trasę, trochę błota, schodów i jedna ścianka. Ścianka o tyle nieciekawa, że brakowało nieco trakcji by ją w całości podjechać. Dzisiaj kolejny psikus... w nocy przymroziło i ponad połowa trasy zmrożona, w tym "ścianka". Na starcie pojawiło się nieco znanych nazwisk, m.in. Radek Lonka (zwycięzca elite), Mateusz Rybczyński (zwycięzca masters), Mateusz Mróz, Maks Bieniasz. Ściganie w takim towarzystwie to przyjemność. Pojawiło się też trzech muszkieterów z interkolu, w tym kris91. Szpików reprezentowałem razem z Piotrkiem, mieliśmy także kilku kibiców, którym dziękujemy za wspaniały doping.

Na starcie ustawiłem się całkiem z tyłu, nie było sensu blokować innych:) Do ścianki pokręciłem spokojnie, potem akrobatyczne wygibasy by wspiąć się na szczyt (przydałby się czekan). Następnie krótki zjazd, omijanie drzewa i techniczny zakręt w prawo. Tam chwila oczekiwania bo się przyblokowało. Następnie schody, trochę technicznych zakrętów z kilkoma prostymi. Dalej trasa wiodła wokół boisk, tam już nieco przymroziło. Potem kolejne schody i zjazdy. Na prostych odcinkach i schodach dużo traciłem, za to zakręty i ścianka pomimo miejskich gum były moje:) Brakuje mi jeszcze dużo, ale mam nadzieję, że uda się poprawić wytrzymałość przed sezonem szosowym.

Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kadencja: obr/min.

Tor Poznań- Zakończenie sezonu, drugi wyścig.

Sobota, 6 października 2012 · dodano: 06.10.2012 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
32.62 km 0.00 km teren
00:52 h 37.64 km/h:
Maks. pr.:52.69 km/h
Temperatura:
HR max:199 ( 93%)
HR avg:176 ( 83%)
Podjazdy: m
Kadencja: 91 obr/min.
Rower:

Tor Poznań- Zakończenie sezonu

Sobota, 6 października 2012 · dodano: 06.10.2012 | Komentarze 2

Wyścigi fajne obydwa... ale po kolei.
Zapisaliśmy się do kategorii amator, ustawiliśmy się na starcie do wyścigu głównego. Na starcie dopytaliśmy się czy to nasz wyścig, jeden z sędziów potwierdził, że tak.

Po starcie tempo szarpane, od początku próby odjazdów i ataków. Większość była od razu kasowana. W grupie udało się utrzymać prawie trzy okrążenia. Zostaliśmy razem z piotrfala i współpracując udało się na przejechać kolejne 5 okrążeń zanim zostaliśmy zdjęci przez sędziów. W tym momencie się dowiedzieliśmy, że startowaliśmy w złym wyścigu, kategoria amator będzie startować razem z mtb na dystansie 5 okrążeń. Poszliśmy się zapytać sędziego co i jak. Sprecyzowaliśmy, że jesteśmy bez licencji, zapisani w kategorii amator. Odpowiedź była pokrętna i dziwna, szanowny pan sędzia chyba nie wiedział gdzie mamy startować. Pozostawię to bez komentarza...

W końcu wystartowaliśmy w drugim wyścigu, stawka niewielka. Łącznie z mtb było nas może 15 osób. Tempo od startu szarpane, na drugim okrążeniu zaczęło mocno padać, później było coraz gorzej, oberwanie chmury i wichura:) Twardo cisnęliśmy dalej, w niektórych momentach wiatr uniemożliwiał oddychanie i... skręcanie:D Pierwsza grupa przed metą liczyła 6 osób. Pierwszy zaczął finiszować starszy pan z kat M70 która startowała z nami. Za nim poszedł piotrfala i BorysCh, ja zostałem przyblokowany za innym zawodnikiem i stwierdziłem, że nie ma co się pchać tylko objechać go na kresce. Piotrek poprawił, zza niego wyskoczył Borys. Mnie udało się wyprzedzić na kresce tamtego zawodnika i ugrać 3-cie miejsce w kategorii amator:) Tak więc pudło dla Szpików!!!

Dane dystansu i pulsu z pierwszego wyścigu.

Dane wyjazdu:
32.80 km 0.00 km teren
00:56 h 35.14 km/h:
Maks. pr.:55.84 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kadencja: obr/min.

Kryterium uliczne w Luboniu

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 08.09.2012 | Komentarze 2

Od samego startu ogień, na początku nieco zostałem za gorszymi zawodnikami, ale powoli odzyskiwałem miejsca. W końcu udało się dogonić Kasię, Jędrzeja. Dalej dogoniliśmy jeszcze Borysa i jednego kolarza. Kasia na 8 okrążeniu wygrała swoją kategorię, nam zostały jeszcze cztery. Kilku zawodników nas zdublowało, ale dojechaliśmy w trójkę Szpików do mety:)





Dane wyjazdu:
101.87 km 0.00 km teren
03:02 h 33.58 km/h:
Maks. pr.:54.36 km/h
Temperatura:
HR max:186 ( 87%)
HR avg:160 ( 75%)
Podjazdy: m
Kadencja: 86 obr/min.

Amber Road 2012- TTT

Sobota, 25 sierpnia 2012 · dodano: 25.08.2012 | Komentarze 3

Amber Road czyli "główny start" w sezonie. Założenie było przejechać, w jakim czasie- nieistotne. Zgłoszeni byliśmy jako drugi skład Drużyny Szpiku. Na około dwa tygodnie przed startem ze składu wypadł Rafał. Kontuzja na treningu... Na szybko Wigosław załatwia nam rezerwowego. Po tej zmianie przy wyrównanej czwórce i słabej formie Macieja decydujemy się na nieco mocniejsze tempo we czwórkę.

Rano pobudka, wizyta w toalecie... wiem że dzisiaj nie pojadę na 100% rewolucja w każdym kierunku... tak to jest jak zaraz po przebudzeniu wypije się szklankę lodowatego napoju. Dojazd do Gostynia w deszczu... W Gostyniu na parkingu jesteśmy z Maciejem jako jedni z pierwszych. Niebo nieco się przeciera, widać miejscami błękit. Po jakimś czasie pojawia się Wigor z Alą i Rafałem, następnie zjeżdżają się inni. Numery pobrane szybko i sprawnie, sprzęt uszykowany. Zaczyna padać... szału nie ma... na pół godzinki przed startem robi się ciepło, wychodzi słońce.

Zbliża się godzina zero, ustawiamy się na starcie (Krzysztof, Jędrzej, Darek, Maciej i ja), najpierw honorowy, później ostry. Od startu tempo solidne, zmiany krótkie, wiatr daje mocno w plecy. Pierwsza poważna hopka, wyprzedzamy jakąś ekipę. Na 16 kilometrze Maciej odpada, został już dość daleko, jedziemy we czwórkę. Zmiany solidne, współpraca bardzo dobra, po zmianach kierunku jazdy wiatr boczny, czołowy... Momentami jest ciężko. Za półmetkiem Darek ma kryzys, mija go kilka zmian, daje się to odczuć. Krzysztof w tym momencie daje kilka dłuższych zmian, udaje się nam lekko odetchnąć. Powoli sam zaglądam na pulsometr i za cholerę nie potrafię się wkręcić w III strefę, czasami odcina mnie już w II. Popijam z bidonu regularnie, żel także w użyciu, to nie jest mój dzień... powoli boli mnie już wszystko, oprócz mięśni nóg... Na ostatnich kilometrach wieje już w plecy, kilka mocnych zmian, odpada Darek. Czekamy za nim, przecież nie zostawimy go 10kilometrów przed metą. Jędrzej też jest na skraju, a mnie kryzys opuszcza i noga podaje aż miło, nareszcie mogę jechać nieco pod progiem mleczanowym bez odcinania. Ostatnie kilometry już spokojniej, Krzysztof znów daje długie zmiany. Na metę wjeżdżamy razem, we czworo...

Impreza naprawdę udana, zabezpieczenie trasy wzorowe, Strażacy i służby porządkowe spisały się na złoty medal!!! Wielkie podziękowania dla organizatorów!!!

Dane wyjazdu:
76.46 km 0.00 km teren
02:11 h 35.02 km/h:
Maks. pr.:50.23 km/h
Temperatura:
HR max:196 ( 92%)
HR avg:175 ( 82%)
Podjazdy: m
Kadencja: 85 obr/min.

VII LMR

Niedziela, 27 maja 2012 · dodano: 27.05.2012 | Komentarze 1

Pobudka o 5, wszystko już wcześniej miałem uszykowane. Zapakowałem się do samochodu, na 6 byłem umówiony z Rafałem. Przyjazd punktualny, pakujemy rower Rafała... o k...a zapomniałem bidonów... Na szczęście umówiliśmy się kwadrans wcześniej więc po drodze wpadliśmy po zapomniane bidony. Dojazd do Leszna spokojny, na samym wlocie mijamy Jędrzeja. Parkujemy w strategicznym miejscu gdzie przez cały dzień panował cień:) Na miejscu jest już Darek. Odbieramy numery startowe, powoli się szykujemy. W międzyczasie zamieniłem parę słów z Musaszim, bardzo miło było poznać!!! Spokojnie 20 minut przed godziną zero wyruszamy na miejsce startu. Okazuje się że niektórzy smażą się na słońcu od dobrych 30 minut. No cóż jak zależy komuś na wyniku to niestety musi pilnować dobrego miejsca. Mija godzina 9, a tu nic... Po jakiejś minucie coś zaczyna się przed nami ruszać. Pierwsze metry pokonywane "na hulajnogę". Mijając start spokojnie się kulamy, na zegarze 2:20. Nie ma się co przejmować i tak nam policzą czas netto. Jędrzej wychodzi na przód i prowadzi pomiędzy luźno rozrzuconymi rowerzystami. Tak jedziemy do pierwszego zakrętu w lewo. Przechodzimy dość dużą liczbę zawodników, jadąc przez Święciechowę mijamy kilka małych grupek. Ze Szpików w grupce zostaliśmy we trójkę z Jędrzejem i Darkiem. Powoli formuje się grupa w której spędzimy więcej czasu. Krzycko Małe i Wielkie pokonujemy spokojnie, trochę dziur, zakrętów i dość nerwowa jazda. Wyjeżdżamy na prostą przed Boguszynem, udaje się jechać naprawdę dobrym tempem po krótkich zmianach. Bardzo dobra współpraca, grupka się mocno rozciąga. Przed wjazdem do Boguszyna wychodzę na zmianę. Zakręt w lewo przejeżdżam w miarę spokojnie, powoli zaczynam rozkręcać tempo, schodzę ze zmiany... Okazuje się że kolarze jadący zaraz za mną nieco zostali. Puszczam korby, dochodzi Darek, Jędrzej i kilku kolarzy. Powoli dojeżdżamy do poprzedzającej grupki. W tym momencie mija nas kolejny, nieco szybszy pociąg. Kolejne tasowania, jedni odpadają, inni dojeżdżają. Trzymamy się teraz na tyłach. Za Boszkowem lekkie rozluźnienie, czas coś zjeść. Dalej jedziemy w miarę spokojnie, mijamy bufet. Grupka się rozjeżdża i nieco się kurczy. Nawrotka w Brennie wyprzedzamy spokojnie kolejnych zawodników. Zaczynają się lekkie hopki. Przed hopką oznaczoną znakiem "Stromy podjazd" popełniam błąd i za bardzo dokręcam na zjeździe. Nie mam już czym wjechać, Darek i Jędrzej powoli mi odjeżdżają. Na początku tracę 20-30 metrów. Wyjazd z lasu, mam do nich jakieś 50-80 metrów. Jest obok mnie dwóch kolarzy szosowych, ale nie idzie się z nimi dogadać by jechać po zmianach. Każdy jedzie swoje. Na wlocie do Włoszakowic dopiero udaje mi się z jednym jakoś współpracować. Idą krótkie i mocne zmiany. Przed rondem mam do chłopaków jakieś 100m, ale ostatnia hopka mnie dobija, mija mnie kilku zawodników. Dogania mnie grupka, z którą wpadnę na metę. Znów nikomu się nie chce pracować. Daję mocną zmianę, doganiamy jednego uciekiniera. Przed Krzyżowcem chcę zejść ze zmiany, odbijam mocno do lewej, a reszta za mną, do tego narzekają co ja tak zjeżdżam na drugi pas... Schodzę do tyłu, odpoczywam. Tempo cały czas spada, grupa nie współpracuje. Wychodzę na przód, wraz z Tomkiem z Radiowej Akademii Triatlonu próbujemy "zacząć" jazdę po zmianach. Kolejni w grupce puszczają koło. Gdy jestem na zmianie na czoło wychodzi jakiś koleś z tyłu, podbija mocno tempo. Skoczyłem za nim, odpuszcza dość szybko. Widzę że mała grupka z przodu jest w moim zasięgu. Gonię sam... przez kilkaset metrów wiszę pomiędzy grupkami. W grupce z tyłu na czoło wyszedł zawodnik Orła Lipno i zaczął ładne zmiany z dwoma chłopakami na mtb. Wlatujemy do Święciechowy, tnę zakręt w lewo, a z naprzeciwka samochód... No cóż lecimy dalej, kolega z Orła ładnie ustawia zmiany i w chwilę dochodzimy kolejną grupkę. Zakręt w prawo, ostatnie 2km, chowam się na chwilę w grupie, odpoczywam na kole. Tempo cały czas wzrasta, ustawiam się powoli z przodu, kilku zawodników powoli liczy na finisz. Zostaje jakieś 300m tempo troszkę spada. Zrzucam dwa biegi i zrywam do przodu. Nie mam pojęcia co z tego wyjdzie... coś napewno:) zostaje jakieś 100m, a prąd się kończy. Zaczynam się oglądać, mam jeszcze przewagę, ale mocno topnieje. Na metę wpadam drugi z grupki. Nie jest źle;p
Na mecie czekają Darek z Jędrzejem, pytam czy dawno przyjechali... -Z pół godziny temu;p Okazało się, że dołożyli mi około minuty. Po kilku minutach na metę wpada Rafał, a tuż za nim Wigor... Zostajemy aż do dekoracji, czas spędzony miło w Szpikowym gronie. Upał i zmęczenie daje się we znaki. Ale taki wyścig jest tego wart. Organizacja super!!! Pan Grzesiu co roku przechodzi samego siebie, a w tym pokazał wszystkim niedowiarkom i sceptykom, że można postawić na starcie wspólnym kilkuset zawodników i zamknąć tak dużą pętlę dla ruchu samochodowego. Za rok napewno będzie Nas więcej!!!

Open- 196
M2S- 43

Dane wyjazdu:
92.87 km 0.00 km teren
02:51 h 32.59 km/h:
Maks. pr.:48.86 km/h
Temperatura:
HR max:211 (103%)
HR avg:165 ( 81%)
Podjazdy: m
Kadencja: obr/min.

IX GMR

Sobota, 26 czerwca 2010 · dodano: 26.06.2010 | Komentarze 2

No więc, jak zwykle spóźnieni (przeze mnie) wyjeżdżaliśmy z Rozmiarem z Poznania. Po drodze mieliśmy spotkać WinSho By razem zmierzać w kierunku Gorzowa. Umówiliśmy się na parkingu w Podrzewiu... czekaliśmy na siebie na dwóch oddalonych o kilkadziesiąt metrów parkingach :mrgreen: w końcu zadzwoniłem do Bartka i ruszyliśmy w trasę. Dotarliśmy na miejsce maratonu, auta zaparkowane więc do biura zawodów. Tam po kilku minutach wszystko odebraliśmy więc z powrotem szykować rowerki. Delikatny stres przed startowy jak zwykle. Ja i Rozmiar zapomnieliśmy założyć szelek od spodni, a WinSho mówił że nie startuje bo ma tylko jedną rękawiczkę. W międzyczasie przejechał BorysCh i nawet nas nie zauważył. Po uporaniu się z egzystencjonalnymi problemami ruszyliśmy na miejsce startu. Po drodze krótka rozmowa z prescotem. Na starcie żarty, że BorysCh ma dać tylko jedną zmianę... od początku do końca :-P Po starcie tempo ok 40kmh, jechało mi się z tyłu ok, nawet za lekko. Gdy Rozmiar ruszył do przodu grupki, pojechałem za nim. Luz i spokój, gdy doszliśmy na czoło, wiatr zweryfikował wszystko. No tak jak szybko się znalazłem na przedzie, to tak samo szybko zszedłem na koniec. Jedna hopka, druga hopka i strzeliłem... Później załapałem się na kolejną grupę, grupa jechała nierówno niebezpiecznie, ale tempo było takie, że na kole mogłem odpocząć i moglem także dać zmianę. Około 40km leżałem w kraksie... Pozbierałem się i dalej w drogę. Spokojnie kręciłem, zjechałem się w międzyczasie z wcześniejszymi kompanami drogi. Ogólnie było ciekawie. Coraz więcej znajomych twarzy, miejmy nadzieję że następnym razem będzie lepiej...

kad śr= 82
T=2:57:24
96- open
17- M2