Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Maciej z Poznania. Dotychczas przejechałem 21549.13 kilometrów w tym 1401.24 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 27.00 km/h i się wcale nie chwalę. Większość czasu spędzam na szosie.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy maciej1986poznan.bikestats.pl
Flag Counter
Dane wyjazdu:
72.42 km 0.00 km teren
01:59 h 36.51 km/h:
Maks. pr.:48.86 km/h
Temperatura:17.0
HR max:186 ( 87%)
HR avg:169 ( 79%)
Podjazdy: m
Kadencja: 83 obr/min.

Trzebnicki Maraton Rowerowy

Sobota, 27 kwietnia 2013 · dodano: 27.04.2013 | Komentarze 3

Sezon rozpoczął się na dobre, przyszedł czas na pierwsze starty. Początkowo nie miało mnie być w Trzebnicy, ale w końcu udało się wystartować w przelocie:) Pobudka o 3:40, pół godziny później wyjazd z Poznania. Koło Kórnika trafiłem na ulewę i zacząłem się obawiać o pogodę w Tzebnicy. Parę minut po 6 dotarłem na miejsce, znalazłem dobre miejsce parkingowe i ruszyłem do biura po pakiet startowy, przy okazji spotkałem Adama i Marka. Odebrałem wszystko i poszedłem się zdrzemnąć do samochodu, do startu przecież mam jeszcze prawie 3 godzinki. Przed 8 wyszedłeem z auta, spotkałem Krisa i ekipę interkolu oraz Włodka z żoną z LKK. Na starcie powoli szykowali się Krzysztof, Karol i Wigor, po chwili pojawiło się też dwóch Marków:) Trochę żartów kilka zdjęć. Pierwszy startował Krzysztof na giga, później ekipa mega. Godzinę przed startem poszedłem się szykować, złożyłem rower zastanawiając się jakie ciuchy ubrać, w końcu padło na letni zestaw plus nogawki i rękawki. Krótka rozgrzewka i na start, tam czekał już Borys i Rafał. Chwila rozmowy, Borys startuje 4 minuty po mnie w dość mocnej ekipie więc napewno nas dojdą. Ze mną ma startować Sławek, ale nie widzę go na starcie. Rafał startuje 16 minut po mnie. Powoli zbliża się godzina zero;p spokojnie się ustawiamy, widzę kilku szosowców więc nie będzie źle. Start za motocyklem, który wyprowadza nas przez centrum miasta. Po kilku minutach kaganiec zdjęty, tempo zaczyna się rozkręcać, wieje lekko z boku ale pozytywnie. Współpraca się układa, kręcimy w 5 tylko jeden kolega nie rozumie co to wachlarz i nie wie jak jechać gdy wieje z boku, no cóż szkoda bo jest z nas najmocniejszy, daje długie i solidne zmiany. Ja zmieniam przed nim więc schodząc nawet nie zwalniam, on przyspiesza. Jest idealne tempo, na kole odpoczywam, na zmianie solidnie pracuję, na liczniku przez większość czasu 4 z przodu, czego chcieć więcej. Po około 35 minutach docieramy do felernej krzyżówki na której mylą nas opisy czasówki ze Żmigrodu. Zawijka bo pomyliliśmy drogę, szczęście że od razu skapowaliśmy o co chodzi. Nie mam jak wyjechać na szosę bo dolatuje kolejna grupka, widzę w niej Borysa, widać muszą nieźle zapierdalać. Mijają nas a ja dopiero się wpinam. Rozkręcam ile się da, doganiam grupę, ale mało brakowało pociąg odjechałby beze mnie. Staram się opanować oddech i tętno. Z przodu pracuje kilku naprawdę mocnych kolarzy, ja staram się chować w cieniu i nie wychylać, cały czas jadę kilka uderzeń pod progiem. W miarę możliwości staram się popijać z bidonu. Patrzę na pulsometr już ponad godzina kręcenia, wyciągam batona, ale nie ma szans go pożreć, cały czas idzie ogień. Jakbym miał żel to bym go wciągnął, no cóż najwyżej odetnietnie... Tętno cały czas dryfuje coraz wyżej, wiem że za jakiś czas strzelę z koła. Wieje od prawej mam farta jechać na końcu wachlarza przy lewej krawędzi szosy, na moje szczęście nie jedzie nic z naprzeciwka. Z przodu nerwówka i szarpanie co chwila muszę podganiać, lewa łydka daje znać o sobie. Wyjeżdżamy na prostą pod wiatr, znów nerwówka, idzie mocny zaciąg, strzelam. Patrzę na pulsometr, 1:34 średnia ponad 38, dużo już nie zostało do mety. Jadę sam, za mną kolarze daleko w tyle, przede mną też. Dochodzę jednego, drugi dojeżdża z tyłu. Jedziemy chwilę po zmianach, nagle ktoś dokłada do pieca, siadam na koło. Kilka sekund i lewa łydka mówi mi "pierdole dalej nie jade". Puszczam korby, kurcz dalej trzyma. Zaczynam delikatnie rozkręcać z małej tarczy... Kilka minut później mogę spokojnie jechać. Wlokę się z małej tarczy, dwójka wisi jakieś 200m przede mną, za mną pusto. Do mety coraz bliżej, zaczynają się lekkie wzniosy, muszę odpuszczać. Wlot do Trzebnicy mijam Biedronkę, za chwilę skręt w prawo, a tam na pocieszenie krótka, ale solidna hopka. Od razu zrzucam i kręcę na miękko, odpuszczam od samego początku, jak tutaj mnie złapie to stoję i idę z buta. Dało się wyjechać na samej górze kurcz, udało się. Dalej spokojnie do mety. Tam już czeka Borys, kwadrans później wpada Rafał. Później co chwila na mecie pojawiał się ktoś znajomy. Pojawił się też Sławek, awaria samochodu go opóźniła, startował z inną grupą. Podsumowując start, wszystko bardzo na plus. Trafiłem na solidną grupę, udało się załapać za grupką Borysa i wykręcić super czas. Zabrakło w końcówce, ale tak być musiało. Spotkałem też sporo znajomych, było o czym rozmawiać. Sezon zaczyna się wyśmienicie!!!

Open: 36/347
M2S: 7/38

Czas spędzony w strefach:
I- 1
II-III- 42
IV-...-1:16


Komentarze
cyclooxy
| 08:47 czwartek, 2 maja 2013 | linkuj Gratulacje :)) Super wynik :) Pozdrawiam :))
maciej1986poznan
| 11:04 niedziela, 28 kwietnia 2013 | linkuj Dzięki!!! Noga podaje nieźle, dało radę sporo utrzymać się w grupie. Muszę poprawić kilka spraw, żeby nie tracić zbyt wielu sił. Taktycznie poszło bardzo fajnie, przed każdym zakrętem przechodziłem na zewnętrzną do przodu, żeby mieć spokój przy rozkręcaniu. Problemy były przy trzymaniu koła jak grupa szarpała, brakuje mi w tym sezonie objeżdżenia w peletonie. Gwoździem do trumny był batonik którego nie sposób było zjeść, od dzisiaj tylko żele na wyścigi.
kris91
| 09:43 niedziela, 28 kwietnia 2013 | linkuj Świetny wynik! Najważniejsze że jesteś zadowolony ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!